chlorochinaldin jest najlepszy

obiecałem sobie nie wrzucać na bloga moich wyczynów ostatniego weekendu, bo wstyd jak beret śliwek, a do tego nie zrobiłem w sumie nic ciekawego. z nikim się nie biłem, nie kąpałem się w fontannie, nie nasikałem na drzwi policji. troche gotowałem za to i to była chyba moja ulubiona czesc weekendu. byłem u miłej jagody na obiedzie. miało być troche osób ale wszyscy sie wysypali, wiec w sumie siedzieliśmy w kuchni i gadalismy o życiu. jagoda robiła driny, a ja skrobałem musake. spoko. pozniej przyszedl maciek i we 3 rozpoczelismy piątek. później już chyba mocno alkoholowo było. dlatego też troche czuję, że poziom mojej głupoty dosięgł zenitu i od 4 dni poważnie zastanawiam się jak zrobić tak, że jak wychodzę z domu w piątek, to wrócić do niego w piątek parę godzin później, a nie w poniedziałek... bo oprócz fortuny wydanej na używki i nawrót choroby, którą leczyłem przez cały ubiegły tydzien nie osiągnąłem wiele więcej. wiadomo, było zajebiście ale wewnętrznie chyba jestem troche wypruty.

siadłem w końcu do strony internetowej mojej zajebistej firmy. mam nadzieje, ze w 2 tygodnie się z nią uporam, bo robię ją od marca i siara.

odpalamy też impreze u pefki taty w kawiarni, w oparciu o samych znajomych. mam nadzieje, ze bedzie ambitnie muzycznie. chcemy wywalic troche mebli z tego miejsca i zrobic sale z parkietem. pomysł z serii jebać szajbe - idz gdzie indziej. a jak nic specjalnie sie nie dzieje gdzie indziej, to sam sobie zrób impreze. totez zrobilismy. mam nadzieje ze wypali i coś wiecej sie wydarzy. nazywa sie "sezon grzewczy". Tu jest tekst promujący:


Kojarzysz ten moment, kiedy dym palonych liści z ogrodu twojej sąsiadki na Sępolnie dosięga twojego pokoju?  Kiedy w kiosku oprócz paczki fajek kupujesz też paczkę chusteczek do nosa, a twój dziadek na Ołbinie zatyka watą wszystkie szczeliny w oknach?

To ten sam okres, gdy w kuchni zaczynasz używać imbiru i czosnku częściej niż cukru i soli. I wtedy, gdy twój sąsiad na śródmieściu majstruje coś przy liczniku z gazem i na partyzanta przyczepia do niego magnez.

Kiedy w autobusie ktoś zagłusza twojego ipoda swoim kaszlem, a kapcie z góralskiej budki na Oławskiej mają utargi większe od H&M, możesz być pewny, że rozpoczął się Sezon Grzewczy.

Jednak niech krótki dzień, stada wron na niebie i pierwsze przymrozki nie będą nam straszne. Odpalamy serię imprez„Sezon Grzewczy”, gdzie formułą jest utrzymanie wysokiej temperatury ciała za pomocą wódki, dużej ilości znajomych i dobrych numerów do tańca w nietypowych punktach Wrocławia.

Zatem wciągaj kalesony, zażyj chlorchinaldin i wyjdź z chaty na Sezon Grzewczy. Pierwsza edycja 31.10.2011 w Kafe Artzat. Sami znajomi w środku, sami znajomi za dj’ką. Start 20.30 

2 komentarze:

  1. Martyna pisze...:

    "jesteś głupi, bo robisz błędy ortograficzne w tytule bloga, apostrof daje się tylko po samogłoskach" powiedział SEWE
    pozdrawiamy serdecznie z ERRORA (?!)

  1. Pan Mateusz pisze...:

    no ładnie. error... co dalej? PRL? nie jestem gupi, tylko spoko, tak mie sie samemu wydaje.

Prześlij komentarz