polewka z typiar i typów ogólnie

Byl sobie tydzien i był sobie weekend. Z tygodnia zadowolony pół na pół. Było dobrze, bo sie wycieczki uruchomili. Dalej chyba robie to z zajawą i wszyscy szczęśliwi. Są uściski i brawa. Strasznie to głupie klaskać gościowi, co z tobą poszedl na spacer. Juz mniej czerstwe jest klaskanie w samolocie ale przynajmniej sygnalizuje to, ze sie ludziom podobało, wiec spoko. Teraz bedzie tylko lepiej i nie moge sie doczekac momentu, kiedy bede musial odmawiac melanżu, bo mam za duzo pracy. Dalej brakuje mi rutyny i solidnego skupienia sie na rzeczach waznych, a odpuszczenie sobie rzeczy mniej waznych.

Weekend jak zwykle solidnie. Piatek impreza u pana pefki. Ameryka taka ze, zaden wariat z LA by sie nie obrazil na takie garden party. Byl cieply wieczor, duzy grill, wizualki na ogrodzie, kupe ludzi. Ja troche przegialem z rozgrzewką u brendy i kodźiro i przyszedłem do niego w stanie, który utrudniał mi rozmowę z kimkolwiek. Tym bardziej ciesze sie ze przynieslismy kontroler do grania i skupilem sie na puszczaniu muzyki. Tam sam sobie śpiewałem do komputera i bawiłem sie w najlepsze... Impreza sie skonczyla, bo przyszli panowie policjanci i sprawnie rozpedzili tłum, bo podobno napierdzielało hałasem juz na początku ulicy. I tak było już późno, wiec chyba nawet dobrze sie zgralismy czasowo z tą policją. W sobote za to poranna pobudka i poszlismy z mackiem na kawe do rozrusznika. Siedzielismy na lawce przed witryną, jaraliśmy szlugi i liczyliśmy daewoo przejeżdzające przez cybulskiego. Bo nie wiem czy ktokolwiek sie orientuje ale cybulskiego zbiera prawdopodobnie polowe wszystkich daewoo, które jeszcze jeżdża po wrocławiu. Póżniej troche spacerów i zajawa słońcem, bo to juz drugi dobry i słoneczny weekend we Wro. Wieczór na spokojnie - siedziałem na krzykach i oglądałem "kochaj i tańcz" - film uważam wybitny. A to dlatego, ze producenci i aktorzy osiągnęli szczyt jeżeli chodzi o swóje umiejętności artystyczne. Bo tam takiej Kasi Figurze i bandzie innych średnio dobrych aktorów kazano zagrać chujowo i im sie udało. Coś tak samo trudnego, jak opowiadać kawał udając typa który nie umie opowiadać kawału i być w tym wiarygodnym. Tylko wybitni potrafią zejść poniżej swojego poziomu (lepszego lub gorszego) i zaprezentować chujową jakość i dać ludziom uwierzyć, że oni naprawde dają z siebie wszystko wcielając się w tę rolę. Niewiarygodne. I to każdy kto tam występuje, bez wyjątku. Scenarzystę natomiast zatrudniłbym na stałe aby pisał adaptacje epopei narodowych - bo tyle drętwych emocji, które czają się między słowami każdego z wypowiadanych zdań już dawno nie widziałem. Inną wizję przyszłości dla tych państwa widzę ewentualnie w emigracji do Grecji, kraju chujowych ludzi. Niech założą mleczarnie i ubijają fetę całą szajką. Później mogliby założyć firmę  "kochaj i jedz fetę". Następnie napiszą scenariusz do filmu o takim samym tytule. Może Julia Roberts sie skusi. Kto wie. Już widzę te dialogi:

Mateusz Damięcki: - "Laura, wróć ze mną do Nowego Jorku. Co z firmą? Zarząd czeka na twoje decyzje?"
Julia Roberts: - "Daj mi spokój Brad. W życiu nie chodzi o pieniądze. Czy ty tego nie widzisz? Ja chcę używać życia. Kocham to miejsce. Kocham fetę. Żaden sukces w naszej firmie nie smakuje tak dobrze jak ten ser. Zostanę tutaj." ( w tym miejscu Julia naciera się fetą po całym ciele i doznaje ekstazy).
Mateusz Damięcki - "Kompletnie ci odbiło. A co z dziećmi? One potrzebują matki."
Julia: "Feeeetaaaaaa, kuuurrrrrwaaaaaaaaaaaaaaaaa!" (Mateusz Damięcki zaczyna płakać i odchodzi w dół doliny. Kamera odchodzi i łapie panoramiczne ujęcie na wioskę. Widać białe greckie domy, z niebieskimi kopułami. Na ławce siedzi  Julia i banda greckich wieśniaków przy stole z kraciastą ceratą. Zbliżenie na Julie. Kąsa fetę i zamyka oczy. Na podkładzie leci Natalie Imbruglia."

P.S.
W niedziele przyjechałem do domu o 8 rano. Chciałem sie zdrzemnąć ale od czasu, gdy zrobiło się cieplej Somalia budzi się wraz ze wschodem słońca, i od razu za oknem słychać dźwięki dartej młodocianej mordy albo tłuczonego szkła. Miałem też okazję oglądać z okna nową dyscypline olimpijską. Cygańskie bule. Formuła gry zbliżona do tych normalnych buli. Jest tak zwana świnka - w wejsji cygańskiej jest to cegła. No i są kule, którymi należy dorzucić jak najbliżej do świnki. W wersji cygańskiej też jest to cegła. W wersji cygańskiej ważne jest też to, żeby świnkę ustawić nie mniej niż 20m od siebie. Zatem przez godzinę oglądałem nawalonych cyganów jak napierdalają cegłami przez pół wielkiego podwórka. W wyobraźni widziałem tego popołudnia 2 zgony, 3 wstrząsy mózgu, 1 zwichnięcie barku i 10 wybitych okien. Ale nic sie nie stało. Więc albo moja wyobraźnia troche się rozpędza albo śró to po prostu bezpieczna okolica.



1 komentarze:

  1. m. pisze...:

    Jak już będe bogata to chcę być producentem tego fimu...:D I na premierze będzie wielka feta!cudne;)

Prześlij komentarz