cytując klasyka - "u nas na śródmieściu na południowej stronie, kumaty się utrzyma, a frajer utonie". z tej jakże pięknej piosenki kwiatu podziemia polskiego rapu wyjąłbym jeszcze ten: "tu życie nie wygląda jak z serialu "Magda M", nie mieszkamy w szklanych domach z czołówek TVN". i choć tekst dotyczy śródmieścia innego miasta, to chyba całkiem pasuje, do kwadratu na którym mieszkam.
To zdjęcie na podwórko z mojej kuchni. Maciek z Wojem popularnie zwą je Somalia i chyba nie ma bardziej trafnego określenia tego miejsca. Brakuje tylko wraków amerykańskich helikopterów. Nie wiem czemu wrzuciłem czarno-białe zdjęcie, bo w sumie w kolorze efekt byłby podobny. Tam operuje się prostymi barwami - raczej z palety szarego i czarnego i nic nie napawa optymizmem. Jest jak ze złej baśni, nie do wiary, ze to 2km od rynku. Wjazd do kamienicy. Drzwi wiecznie otwarte, sufit klatki podtrzymywany jakimis belkami. Na ścianach zdobione ramy zamalowane jakąś obleśną zieloną farbą. Na podłodze dalej dobrze utrzymane oryginalne płytki. Wszystko co możliwe do zrabowania już dawno zostało wzięte. Nigdzie nic nie przecieka ale tam zawsze jest mokra podłoga, jeszcze tego nie rozgryzłem dlaczego...Wchodzenie na piętra to jak przemierzanie ścieżki edukacyjnej, bo co chwila mijasz napisy z krotką informacją kogo masz jebać - najpierw policje, później społeczniaków, no i Arkę Gdynię rzecz jasna. Mijasz łebków palących kiepy na półpiętrze. Dojechani przez rzeczywistość ale bezpieczni. Dzien dobry nawet czasem powiedzą. Powietrze cięzkie i wilgotne. Pachnie węglem, tam każdy gdzeje na węgiel. Jak jesteś tam zameldowany, to w składzie węgla na rogu możesz kupić go bez akcyzy! Mieszkanie jest spoko, duzo miejsca, w niezłym stanie. Podłogi troche pofalowane ale zapominasz o tym po jednej chwili. Wszystko na oldskulu. Meble z płyt wiórowych i linoleum w kuchni. Mam też dobrą kolekcję szklanek. Takie z cienkiego szkła z obciachowymi kwiatowymi wzorami i złotą ramką na górze. Mój pokój zaś zwany jest wagonem i jest najgłupszy na świecie. Ma 2m na 10. Mogę w nim grać w kręgle, zorganizować wybieg dla kur albo zrobić strzelnice. Jeszcze sie zastanawiam które wybrać, ale nie do wiary, ze ktoś wymyślił taki twór. Za oknem same dzieciaki albo stare luje. Żadnych typów w średnim wieku, bo jak tłumaczy maciek - albo w pierdlu albo w anglii - co jest dobrą wiadomością bo wbrew wszelkim oznakom, to spokojna i luźna okolica. Faktycznie policja nie do końca ma tu poważanie i wyczuwa się ogólną solidarność przeciwko pałom ale to chyba jest spoko, bo nic specjalnego sie tu nie dzieje. Łebków tych tylko szkoda, bo siedzą na tej jebanej somalii i nie mają co ze sobą zrobić. Stoją i słuchają rapu. A propos rapu. Nigdzie i nigdy nie miałem tak silnej potrzeby słuchania polskiego rapu, jak w tym mieszkaniu. Tam żadna inna muzyka nie pasuje. Do tego maciek i woju są raczej z rapowej frakcji, więc ładujemy Pono, na zmiane z JWP i WWO. Inny świat. Jaram się. Lubie te okolice, choc widząc powszechny rozpierdol naokoło tego kwadratu chce mi się płakać. Piękne są te kamienice, ciągną się kwartałami, wszystko w brukach. Kupe tu dobrych historii. Nie ma też chyba takiej dzielni we Wrocławiu, gdzie byłoby tyle miejskiego życia. Wszędzie sklepy i usługi. Warzywniaków mam chyba ze 20 w promieniu 150m. Nocne, mięsny, pizza - wszystko jest za rogiem, a do piekarni na Bema 5min na piechote. Mało tu uśmiechów i krzyckiego eleganckiego szyku. OBN mało się uśmiecha. Śródmieście południe wjeżdża na twą bazę!
niedziela, 4 marca 2012
Etykiety:
domowe przekminy,
wrocław,
życie
0 komentarze: